wtorek, 19 stycznia 2016

Oprogramowanie dla sklepów internetowych – skrypt czy platforma?

Oprogramowanie dla sklepów internetowych – skrypt czy platforma?


Autor: Piotr Jaszczak


W świecie sklepów internetowych możliwe są dwa główne scenariusze działania – skorzystanie z gotowego skryptu albo wykorzystanie platform sklepowych do rozwinięcia działalności. Odrzuciliśmy możliwość zamówienia indywidualnie zbudowanego skryptu, bo po co robić coś tak bezsensownego?


Zalety i wady skryptów instalowalnych

Wszystko, co zainstaluje się samodzielnie, ma się pod pełną kontrolą, a jeśli chodzi o popularne skrypty, takie jak Magento czy Presta Shop, to można zrobić wszystko, łącznie z modyfikacją kodu sklepu. To teoretycznie duży plus, ale przeciętnemu właścicielowi sklepu, w którym handluje się paruset produktami, te opcje najczęściej nie są potrzebne. Na pewno natomiast zaletą jest to, że można wystawić dowolną ilość produktów z dowolnych kategorii, zupełnie samodzielnie decydując o cenach, sposobie prezentacji i całej reszcie aspektów technicznych. W dowolnym momencie można też podmienić szablon graficzny albo zamówić jakiś specjalnie dla siebie lub rozszerzyć funkcje sklepu znalezionym w sieci pluginem. Niestety – jeśli coś pójdzie nie tak, trzeba samodzielnie przywracać sklep z kopii zapasowej, o ile taka była wykonana.

Zalety i wady platform sklepowych

Platformy sklepowe można podzielić na dwie grupy – pisane od zera, zwykle bardzo specjalistyczne, zdolne obsłużyć przede wszystkim sklepy jednego typu, albo wykorzystujące możliwość multishopu popularnych skryptów. Niezależnie jednak od wybranej opcji, nigdy nie ma się pełnej kontroli nad oprogramowaniem, co może wiązać się na przykład z niemożliwością sprzedaży produktów wirtualnych. Podmiana szablonów na własne albo rozbudowa funkcji, jeśli w ogóle są możliwe, to raczej w ograniczonym zakresie, ale ponieważ nieszczególnie jest co w takim sklepie zepsuć, to i nie ma potrzeby samodzielnej naprawy, a zwykle kopia jest automatycznie tworzona na serwerach właściciela platformy. Inna rzecz, że na własny sklep domenę trzeba kupić, a na platformie można korzystać z subdomen (choć oczywiście w większości przypadków można też podpiąć własną domenę).

Gdzie jest równowaga?

W praktyce trudno wskazać zwycięzcę, tym bardziej że każdy znajdzie jeszcze kilka wad i zalet obu rozwiązań. Nie ma sensu ich tu jednak omawiać z bardzo prostej przyczyny – ocena i tak byłaby subiektywna. Na pewno ze względów ekonomicznych jako pierwszy sklep lepsza jest platforma, bo zwykle nawet dość rozbudowana jest tańsza niż zakup własnej domeny, hostingu i jeszcze masa pracy, jaką należy włożyć w to, żeby sklep w ogóle zaczął działać. Tak samo będzie, jeśli na handel ma trafić kilkanaście lub kilkadziesiąt produktów: konfiguracja Magento zajmie kilka dni (jeśli masz już jakąś wprawę), a możliwości skryptu i tak będą niewykorzystane. Z drugiej strony, prowadzenie przez kilka lat dochodowego sklepu z kilkoma tysiącami produktów na platformie sklepowej też nie będzie ani wygodne, ani – prawdopodobnie – opłacalne. Być może więc wybór jest kwestią skali, a być może chodzi tylko o to, aby znaleźć taką platformę sklepową, z której nie będzie opłacało się rezygnować nawet przy rozwiniętym biznesie.


Załóz sklep na https://sky-shop.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Pomysł na biznes – sklep internetowy

Pomysł na biznes – sklep internetowy


Autor: Piotr Jaszczak


Sklep internetowy to kusząca opcja na własny biznes. Prosty, niemal bezobsługowy, łatwy do rozpoczęcia. Tak by się mogło wydawać, jednak nawet mimo zaawansowanego oprogramowania zawsze wiele rzeczy robi się samodzielnie.


Pomysł na początek

Dziś można otworzyć sklep internetowy w 3 minuty – to nie jest problem. Większą sztuką jest takie zaplanowanie działalności, aby nie była ona kopią setek już istniejących. Niektórzy mówią, że pierwszy biznes i tak musi upaść, ale bardzo często dzieje się tak właśnie dlatego, że pierwszy=nieprzemyślany. Dobry sklep z dobrym planem rozwojowym ma wszelkie szanse powodzenia, trzeba jednak wiedzieć, jak się za to zabrać. Na początek trzeba stworzyć listę asortymentu, zaplanować sprzedaż i akcje promocyjne i oczywiście dokładnie zaplanować kontakty biznesowe, co jest najważniejsze w przypadku sklepów będących dystrybutorami produktów pochodzących z hurtowni. Możliwość usprawnienia obsługi ze względu na dropshipping będzie dodatkowym atutem.

Technika na później

Żeby mieć sklep, warto mieć własną domenę. Teoretycznie nie jest to konieczne, ponieważ sklepy można prowadzić w subdomenach platform sklepowych, co jest wygodne, bo taka platforma nie wymaga prawie żadnej obsługi. Jednak nawet w tym przypadku własna domena jest atutem. To proste: nie mając własnej domeny, tak naprawdę cały czas działa się pod cudzą marką – dopiero własna domena daje pełne możliwości zarządzania kontami pocztowymi, serwerem FTP, plikami dodatkowymi i kilkoma innymi przydatnymi narzędziami, które przeznaczone są raczej dla bardziej doświadczonych administratorów sklepów. Podstawową zaletą jest jednak nadal własna nazwa domeny, czyli własna marka.

Pieniądze na koniec

W zasadzie niezbyt to ściśle napisałem – musisz mieć pieniądze na start, ponieważ nawet jeśli korzystasz z darmowego wariantu platformy sklepowej, to i tak asortyment do sklepu trzeba kupić. Jednak w prowadzeniu sklepu internetowego ważne jest, aby wystrzegać się bardzo popularnego błędu, czyli liczenia dochodów jeszcze przed pierwszą sprzedażą. To mocno nieprzewidywalne, szczególnie jeśli nie jesteś producentem sprzedawanych wyrobów i nie masz monopolu na ich dystrybucję. Sklepy internetowe są liczone w setkach tysięcy, a tylko kilka z nich ma naprawdę silną pozycję, co oznacza, że zakładanie sporych zysków już na początek, zwykle nie mając żadnych danych do obliczeń, jest niepotrzebnym robieniem sobie nadziei. Nawet najlepszy plan i najlepsze oprogramowanie nie jest gwarancją sukcesu. Oczywiście chciałbym, żeby tak było, ale wszystko, co mogę zrobić, to podrzucić Ci parę dobrych pomysłów i życzenia sukcesu, ale osiągnięcie go w e-commerce zależy w różnej mierze od oprogramowania, pomysłu i szczęścia, a tego ostatniego kupić się, niestety, nie da.

Własny sklep internetowy to jeden z najlepszych pomysłów na biznes, ale musisz wiedzieć, jak ma to działać, ponieważ również modeli działalności e segmencie e-commerce jest naprawdę wiele i każdy ma swoje cienie i blaski. Nie ma uniwersalnej recepty na znakomity sklep, ale są sposoby na to, żeby nawet przeciętny plan przekuć w całkiem niezły.


Skorzystaj z oprogramowania do Sklepu - https://sky-shop.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Uważaj na oszustwa SMS!

Uważaj na oszustwa SMS!


Autor: Piotr Jaworski


Oszustwa w internecie to niestety codzienność. Niestety w większości przypadków, ze względu na niską szkodliwość społeczną, odpowiednie ograny się nimi nie zajmują. W dalszej części artykułu przedstawię popularne metody stosowane przez oszustów oraz informacje jak się przed nimi bronić.


Szereg przestępstw dotyczy wyłudzeń znacznych sum pieniędzy. To właśnie one królują w nagłówkach gazet i magazynów. Niestety to nadal nieliczne wyjątki: prasa częstokroć pomija drobne i z pozoru nic nie znaczące wyłudzenia opiewające nie więcej niż na kilkadziesiąt złotych. A to właśnie one są podstawą wyłudzeń w internecie. Prosto je zrealizować a ewentualne dochodzenia czy procesy odszkodowawcze nigdy się nie odbywają ze względu na niską szkodliwość społeczną.

Dziś zaprezentuję Wam popularne sposoby wyłudzenia pieniędzy przez sms: to właśnie wiadomości o podwyższonej wartości są najczęściej wykorzystywane w oszustwach.

SMS Premium

Wiadomości tekstowe wysyłane z Waszych telefonów zawierają do 160 znaków a wysłanie jednej wiadomości to zwykle koszt kilku-kilkunastu groszy. Istnieje jednak popularne rozwiązanie pozwalające na wysłanie smsa o podwyższonej wartości: takie wiadomości często są odpowiednikiem mikro-płatności. Wszak nie ma sensu logować się do banku by zrobić przelew na 3-4 złote: dużo prościej jest zaprząc do pracy nasz telefon. Istnieje kilka rodzajów smsów premium: ich koszt waha się od 50 groszy przez 30 złoty na regularnie otrzymywanych tzw. subskrypcjach sms których koszt to zwykle 72pln/miesięcznie.

Usługa usłudze nierówna

Część usług za które zapłacimy smsem to rzetelnie realizowane usługi. Niestety część jest promowana jako nowoczesna i innowacyjna a w praktyce jest próbą oszustwa. Przykładowo lokalizacja telefonu. W internecie znaleźć można setki witryn które dają pozorną możliwość zlokalizowania dowolnego numeru. W praktyce - co zostało dokładniej objaśnione w artykule Namierzanie położenia telefonu komórkowego - aby zlokalizować telefon, należy albo mieć dostęp do infrastruktury operatora komórkowego (co w przypadku przeciętnego użytkownika nie jest możliwe) albo wcześniej zainstalować w telefonie specjalną aplikację. Witryny wyłudzające smsy zaś nie mają ani jednego ani drugiego a w regulaminie stosują zapis iż dokładność oferowanej lokalizacji może mieć rozbieżność nawet o... 20 tysięcy kilometrów!

Nieistniejące usługi

Część witryn oferuje szereg usług - również płatnych smsem - których nie zamierza zrealizować. Weźmy na przykład popularny serwis Szpieg Sms który oferuje możliwość ściągnięcia smsów z wielu telefonów firmowych. Usługa realizowana jest poprzez dedykowaną aplikację. Niestety część witryn oferuje możliwość wyciągnięcia smsów z dowolnego telefonu co nie jest możliwe. Nieświadomy użytkownik płaci za usługę i otrzymuje paczkę ze śmiesznymi tekstami sms.

Ile zapłacę?

Popularnym oszustwem jest wprowadzanie klienta w błąd poprzez podanie nieprawdziwego kosztu smsa. Na stronie pisze iż wysłanie wiadomości to 50 groszy gdzie w rzeczywistości koszt przekracza 30 PLN. Oczywiście regulamin wyjaśnia iż 50 groszy to kwota w przypadku wykonania tradycyjnego przelewu. Niestety takie postępowanie ma miejsce już od kilku lat a UOKiK nadal nie jest w stanie sobie z nim poradzić...

Na sam koniec życzę Ci czytelniku abyś wysyłał smsy tylko tam gdzie jest podany ich realny koszt. Dodatkowo jeśli faktycznie okaże się że zostałeś oszukany, zawsze możesz próbować dochodzić odszkodowania bezpośrednio u Twojego operatora: w części przypadków udaje się odzyskać stracone pieniądze.


Piotr Jaworski - podróżnik i pasjonat nowych technologii

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Wykorzystaj siłę Artelis.pl publikując swoje Artykuły Specjalne!

Wykorzystaj siłę Artelis.pl publikując swoje Artykuły Specjalne!


Autor: Krzysztof Kina


Artykuł zwykły i Artykuł Specjalny na Artelis.pl to forma artykułu sponsorowanego, bo tak naprawdę, to praktycznie wszystkie artykuły na Artelis.pl, to artykuły, które mają reklamować swoich lub dla swoich autorów. Nie oszukujmy się....


Ludzi, którzy piszą, aby po prostu podzielić się wiedzą jest niestety na prawdę nie wielu. Każdy, kto pisze chce co najmniej osiągnąć korzyść pod tytułem „odwiedziny na swoim portalu, blogu”, więc chciał nie chciał, żyjemy w czasach, gdzie działania komercyjne przeniknęły prawie wszystko.

Artykuły Specjalne na Artelis są więc praktycznie takimi samymi artykułami jak wszystkie inne ale różnią się w dwóch aspektach. Zwracamy baczniejszą uwagę na jakość takiego artykułu, aby tekst naprawdę niósł coś praktycznego dla czytelnika, a drugą rzeczą, którą się różnią, to to, że zawierają w sobie jakieś, nienachalne treści komercyjne – wiesz zatem, że artykuł o pralkach będzie miał w sobie krótki opis lub co najmniej link (dofollow - ważny dla SEO) do konkretnej pralki, producenta lub sklepu i to jest oczywiste i jak najbardziej korzystne. Otrzymasz praktyczną wiedzę oraz konkretny przedmiot.

Obecnie reklama nie jest już tylko „mydleniem oczu” ładnymi obrazkami - ma nieść konkretną wiedzę, praktyczne porady, informacje – jeśli wiedza poruszana w artykule przekona czytelnika, skłoni go też do tego by zakupił reklamowy produkt – jest to jak najbardziej oczywiste i pożądane - wszyscy wygrywają.

W Artelis możesz zakupić właśnie takie artykuły – u nas nazywa się to Artykuł Specjalny. Każdy z nich może promować wiedzą wybrane działy Twoich usług, produktów. Każdy z nich w inny sposób przedstawiając zalety danego produktu lub usługi wniesie inną wartość dla czytelnika – to bardzo dobrze rozwiązanie. Artykuły służą jako Twoim mini pracownicy, którzy dla Ciebie wciąż reklamują, promują, edukują i uświadamiają Twoich potencjalnych i przyszłych klientów – idealna sytuacja. Taki świadomy klient, to najlepsze co może Ci się przytrafić.

Ten artykuł, który czytasz jest właśnie Artykułem Specjalnym. Zobacz, czytasz, uświadamiasz się, widzisz, czy to działa czy nie – wiesz czym jest artykuł, wiesz czym jest Artykuł Specjalny na Artelis.pl. Wyrabiasz sobie opinię czy jest to Ci potrzebne czy nie. Podejmujesz decyzję. Świadomą decyzję. Specjalnie przedstawiłem szczerze na początku czym są artykuły na Artelis. Tym tekstem dodatkowo je opisuje, przedstawiam i promuję. Jest on teraz promowany na Artelis ale po okresie promocji będzie w dalszym ciągu „pracował” - za każdym razem gdy będzie go ktoś czytał, to będzie widział te informacja, odczuje przekaz, który za tym idzie i jeśli zobaczy potrzebę, to skorzysta z tej oferty. Sprawa jest czysta i prosta.

W tej chwili (10 listopad 2015) na Artelis.pl trwa promocja „Strzał w 10!” która umożliwia zakup dowolnego pakietu tekstowego lub publikacyjnego, w którym jest 10 tekstów lub publikacji z rabatem aż 35%! Wystarczy, że w koszyku wpiszesz kod „Strzalw10!” - oferta trwa 3 dni, jeśli zdążysz, zakupisz w tej atrakcyjnej cenie, jeśli nie, zdobędziesz wiedzę, świadomość i być może też zakupisz, bo produkt jest bardzo dobry. A Ty już o tym wiesz i tak samo będzie z Twoimi klientami, którzy będą czytać TWOJE artykuły.

Możemy Ci je pomóc napisać – zobacz tu, (też warto kupić dziś pakiet 10 tekstów), i oczywiście pomożemy Ci dotrzeć z nimi do Twoich potencjalnych klientów publikując je na Artelis.pl, który - co cieszy nas bardzo jest coraz chętniej odwiedzany, artykuły u nas opublikowane są naprawdę czytane, a Google do nas często zagląda i indexuje nowe treści.

Dodatkowo, powyższa promocja obowiązuje też jeszcze Pakiet Optymalny - jest to połączenie usługi dostarczania tekstów wraz z ich publikacją na Artelis jako Artykuły Specjalne oraz z Profilem Specjalnym. Tylko teraz możesz taki Pakiet nabyć z 35% rabatem. Wystarczy, że w koszyku wpiszesz kod: Strzalw10!

Skorzystaj zatem już dziś z możliwości dotarcia do swoich klientów Artykułami Specjalnymi! Wykorzystaj Siłe Artelis.pl!


Artelis.pl

Moje artykuły w sieci

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

środa, 28 października 2015

Fotografia stockowa – praktyczne porady

Fotografia stockowa – praktyczne porady


Autor: Arkadiusz Komski


Jak uniknąć błędów przygotowując materiały do internetowych banków zdjęć? Kilka podstawowych porad praktycznych z pewnością w tym pomoże.


Kreatywność i jeszcze raz kreatywność

Banki zdjęć wydają się być przeładowane niemal idealnymi fotografiami typowych sytuacji i miejsc, które potem znajdujemy w każdym niemal materiale reklamowym. Czy zatem warto jeszcze sięgać po aparat fotograficzny? Zdecydowanie tak. Spróbujmy się postawić na miejscu grafików, którzy oglądają wciąż podobne aranżacje. Każde dobre zdjęcie, które zostało zrobione z pomysłem i skupia się na głównym, dobrze opisanym słowami kluczowymi, temacie jest godne ich uwagi i może świetnie się sprzedawać. Co więcej w natłoku podobnych pomysłów, jeśli uda się pokazać temat w inny, oryginalny sposób mamy sporą szansę na to, że to właśnie nasze zdjęcie zwróci uwagę wielu osób.

Wrażenie naturalności

Czy nie mieliście nieraz wrażenia, że fotografia jest wydumana, a pozy modeli czy modelek sztuczne i wymuszone? Właśnie. Takie zdjęcia mimo perfekcyjnego zadbania o stronę techniczną nie zostaną dobrze ocenione przez potencjalnych klientów. Pamiętajmy, że zdjęcia, które sprzedajemy mają zilustrować jakąś sytuację lub tekst. Dlatego jeśli będą robiły złe wrażenie to zostanie ono przeniesione również na ilustrowaną treść a tego z pewnością nie chcą nasi klienci. Chyba że taki właśnie efekt karykatury chcą osiągnąć. Ponieważ jest to jednak sytuacja marginalna możemy ją z góry wyeliminować.

Dobra jakość fotografii

Wspomniana naturalność nie zwalnia nas wcale z dbania o jakość wykonywanych zdjęć. Przeciwnie internetowe banki pilnują utrzymywania wysokich standardów przesyłanych fotografii. Ważne jest wszystko: oświetlenie, kadrowanie, ostrość, rozdzielczość. Niedopuszczalne są szumy, które dyskwalifikują fotografię na samym wstępie. Należy zapomnieć, że my zrobiliśmy tę fotografię i tylko dlatego jesteśmy z niej dumni. Warto kierować się zdrowym rozsądkiem i przed wysłaniem zdjęcia do oceny pomyśleć, czy sami chcielibyśmy za nie zapłacić. Takie chłodne podejście pozwoli nam uniknąć rozczarowań. Lepiej bowiem mieć w portfolio mniej ale niezłych fotografii, niż dużo niewiele wartych.

Jak najmniej ingerencji

Skoro mowa o jakości to na pewno na jej spadek wpływa nadmierna ingerencja na etapie obróbki w komputerze. Znajomość co najmniej podstaw Photoshopa, czy innego programu służącego do edycji zdjęć jest niezbędna. Gorzej, kiedy chcemy przedobrzyć. Nasi odbiorcy z pewnością to wyłapią i zamiast oczekiwanych efektów w postaci zarobku, spotka nas zawód z powodu zmarnowanego czasu. Sami przekonamy się, które korekty są dopuszczalne. Ale z pewnością nie powinny one wykraczać poza niezbędne minimum. Ten etap pracy jest odpowiednikiem dawnej ciemni i powinien tylko na tyle ingerować w obraz na ile wpływa na jego poprawę pod kątem zamierzonego efektu.

Model Realase

Entuzjazm robienia portretów może czasem doprowadzić do sytuacji, której wszyscy wolelibyśmy uniknąć. Umawiamy się z modelką na zdjęcia TFP (ang. Time for print, time for pics – w wolnym tłumaczeniu to pozowanie za zdjęcia). Obie strony są przekonane, że rozumieją na co się zgodziły. Po czym, kiedy już zamieścimy zdjęcia w sieci okazuje się, że modelka stwierdza, że nie dała na to swojej zgody. Wszelkich problemów, jakie mogą się wiązać z użyciem cudzego wizerunku może rozwiązać przyzwoita umowa / zgoda na pozowanie (ang. Model release), wymagana zresztą przez banki zdjęć, która normuje prawa i obowiązku obu stron. Ponieważ w „photo stockach” korzysta się na ogół z wersji angielskiej, dobrze mieć ją dokładnie i profesjonalnie przetłumaczoną. Ten niewielki wydatek pozwala uniknąć wielu nieprzyjemności. Zgodę taką podpisuje się przed sesją. Ja korzystam z wzornika po angielsku i po polsku dzięki czemu osoby pozujące mają pewność, że należycie zrozumiały jego treść.

Property release

Odpowiednikiem zgody na pozowanie jest zgoda na zamieszczenie fotografii przedmiotu będącego cudzą własnością. Używa się jej w sytuacjach, kiedy głównym tematem zdjęcia jest rzecz możliwa do zidentyfikowania, np. czyjś dom.

Uwaga na znaki towarowe

Ważną kwestią jest odpowiednie kadrowanie ujęcia w taki sposób, aby w obiektywnie nie było widoczne żadne logo. Klienci z pewnością odrzuciliby taką fotografię, bo nie zamierzają za darmo reklamować innych. Dlatego inspektorzy w bankach zdjęć automatycznie eliminują zdjęcia zawierające znaki pozwalające w jakikolwiek sposób identyfikować ich właściciela. Chcąc uniknąć kolejnych odrzuceń, co wpływa na ranking fotografa, lepiej samemu weryfikować wysyłane prace także pod tym kątem.

Właściwe słowa kluczowe

Niektórzy, zwłaszcza początkujący stockowicze, starają się wpisać do listy słów kluczowych jak najwięcej pojęć, nie unikając synonimów. Tymczasem jest to wykonywanie niepotrzebnej pracy choćby dlatego, że systemy wyszukiwarek na stockach same dobierają synonimy. Poza tym dodawanie kolejnych słów tylko dlatego, że coś zmieściło się w kadrze, a nie jest tematem zdjęcia jest bezcelowe. Na pewno nie poprawi wyników sprzedaży a przeciwnie spowoduje niechęć potencjalnych klientów. Część fotografów korzysta z profesjonalnych firm dobierających słowa kluczowe do zdjęć. Według ich opinii wydane pieniądze zwracają się i pozwalają na lepszą sprzedaż.

Powodzenia.


www.komski.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.