wtorek, 19 stycznia 2016

Uważaj na oszustwa SMS!

Uważaj na oszustwa SMS!


Autor: Piotr Jaworski


Oszustwa w internecie to niestety codzienność. Niestety w większości przypadków, ze względu na niską szkodliwość społeczną, odpowiednie ograny się nimi nie zajmują. W dalszej części artykułu przedstawię popularne metody stosowane przez oszustów oraz informacje jak się przed nimi bronić.


Szereg przestępstw dotyczy wyłudzeń znacznych sum pieniędzy. To właśnie one królują w nagłówkach gazet i magazynów. Niestety to nadal nieliczne wyjątki: prasa częstokroć pomija drobne i z pozoru nic nie znaczące wyłudzenia opiewające nie więcej niż na kilkadziesiąt złotych. A to właśnie one są podstawą wyłudzeń w internecie. Prosto je zrealizować a ewentualne dochodzenia czy procesy odszkodowawcze nigdy się nie odbywają ze względu na niską szkodliwość społeczną.

Dziś zaprezentuję Wam popularne sposoby wyłudzenia pieniędzy przez sms: to właśnie wiadomości o podwyższonej wartości są najczęściej wykorzystywane w oszustwach.

SMS Premium

Wiadomości tekstowe wysyłane z Waszych telefonów zawierają do 160 znaków a wysłanie jednej wiadomości to zwykle koszt kilku-kilkunastu groszy. Istnieje jednak popularne rozwiązanie pozwalające na wysłanie smsa o podwyższonej wartości: takie wiadomości często są odpowiednikiem mikro-płatności. Wszak nie ma sensu logować się do banku by zrobić przelew na 3-4 złote: dużo prościej jest zaprząc do pracy nasz telefon. Istnieje kilka rodzajów smsów premium: ich koszt waha się od 50 groszy przez 30 złoty na regularnie otrzymywanych tzw. subskrypcjach sms których koszt to zwykle 72pln/miesięcznie.

Usługa usłudze nierówna

Część usług za które zapłacimy smsem to rzetelnie realizowane usługi. Niestety część jest promowana jako nowoczesna i innowacyjna a w praktyce jest próbą oszustwa. Przykładowo lokalizacja telefonu. W internecie znaleźć można setki witryn które dają pozorną możliwość zlokalizowania dowolnego numeru. W praktyce - co zostało dokładniej objaśnione w artykule Namierzanie położenia telefonu komórkowego - aby zlokalizować telefon, należy albo mieć dostęp do infrastruktury operatora komórkowego (co w przypadku przeciętnego użytkownika nie jest możliwe) albo wcześniej zainstalować w telefonie specjalną aplikację. Witryny wyłudzające smsy zaś nie mają ani jednego ani drugiego a w regulaminie stosują zapis iż dokładność oferowanej lokalizacji może mieć rozbieżność nawet o... 20 tysięcy kilometrów!

Nieistniejące usługi

Część witryn oferuje szereg usług - również płatnych smsem - których nie zamierza zrealizować. Weźmy na przykład popularny serwis Szpieg Sms który oferuje możliwość ściągnięcia smsów z wielu telefonów firmowych. Usługa realizowana jest poprzez dedykowaną aplikację. Niestety część witryn oferuje możliwość wyciągnięcia smsów z dowolnego telefonu co nie jest możliwe. Nieświadomy użytkownik płaci za usługę i otrzymuje paczkę ze śmiesznymi tekstami sms.

Ile zapłacę?

Popularnym oszustwem jest wprowadzanie klienta w błąd poprzez podanie nieprawdziwego kosztu smsa. Na stronie pisze iż wysłanie wiadomości to 50 groszy gdzie w rzeczywistości koszt przekracza 30 PLN. Oczywiście regulamin wyjaśnia iż 50 groszy to kwota w przypadku wykonania tradycyjnego przelewu. Niestety takie postępowanie ma miejsce już od kilku lat a UOKiK nadal nie jest w stanie sobie z nim poradzić...

Na sam koniec życzę Ci czytelniku abyś wysyłał smsy tylko tam gdzie jest podany ich realny koszt. Dodatkowo jeśli faktycznie okaże się że zostałeś oszukany, zawsze możesz próbować dochodzić odszkodowania bezpośrednio u Twojego operatora: w części przypadków udaje się odzyskać stracone pieniądze.


Piotr Jaworski - podróżnik i pasjonat nowych technologii

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Wykorzystaj siłę Artelis.pl publikując swoje Artykuły Specjalne!

Wykorzystaj siłę Artelis.pl publikując swoje Artykuły Specjalne!


Autor: Krzysztof Kina


Artykuł zwykły i Artykuł Specjalny na Artelis.pl to forma artykułu sponsorowanego, bo tak naprawdę, to praktycznie wszystkie artykuły na Artelis.pl, to artykuły, które mają reklamować swoich lub dla swoich autorów. Nie oszukujmy się....


Ludzi, którzy piszą, aby po prostu podzielić się wiedzą jest niestety na prawdę nie wielu. Każdy, kto pisze chce co najmniej osiągnąć korzyść pod tytułem „odwiedziny na swoim portalu, blogu”, więc chciał nie chciał, żyjemy w czasach, gdzie działania komercyjne przeniknęły prawie wszystko.

Artykuły Specjalne na Artelis są więc praktycznie takimi samymi artykułami jak wszystkie inne ale różnią się w dwóch aspektach. Zwracamy baczniejszą uwagę na jakość takiego artykułu, aby tekst naprawdę niósł coś praktycznego dla czytelnika, a drugą rzeczą, którą się różnią, to to, że zawierają w sobie jakieś, nienachalne treści komercyjne – wiesz zatem, że artykuł o pralkach będzie miał w sobie krótki opis lub co najmniej link (dofollow - ważny dla SEO) do konkretnej pralki, producenta lub sklepu i to jest oczywiste i jak najbardziej korzystne. Otrzymasz praktyczną wiedzę oraz konkretny przedmiot.

Obecnie reklama nie jest już tylko „mydleniem oczu” ładnymi obrazkami - ma nieść konkretną wiedzę, praktyczne porady, informacje – jeśli wiedza poruszana w artykule przekona czytelnika, skłoni go też do tego by zakupił reklamowy produkt – jest to jak najbardziej oczywiste i pożądane - wszyscy wygrywają.

W Artelis możesz zakupić właśnie takie artykuły – u nas nazywa się to Artykuł Specjalny. Każdy z nich może promować wiedzą wybrane działy Twoich usług, produktów. Każdy z nich w inny sposób przedstawiając zalety danego produktu lub usługi wniesie inną wartość dla czytelnika – to bardzo dobrze rozwiązanie. Artykuły służą jako Twoim mini pracownicy, którzy dla Ciebie wciąż reklamują, promują, edukują i uświadamiają Twoich potencjalnych i przyszłych klientów – idealna sytuacja. Taki świadomy klient, to najlepsze co może Ci się przytrafić.

Ten artykuł, który czytasz jest właśnie Artykułem Specjalnym. Zobacz, czytasz, uświadamiasz się, widzisz, czy to działa czy nie – wiesz czym jest artykuł, wiesz czym jest Artykuł Specjalny na Artelis.pl. Wyrabiasz sobie opinię czy jest to Ci potrzebne czy nie. Podejmujesz decyzję. Świadomą decyzję. Specjalnie przedstawiłem szczerze na początku czym są artykuły na Artelis. Tym tekstem dodatkowo je opisuje, przedstawiam i promuję. Jest on teraz promowany na Artelis ale po okresie promocji będzie w dalszym ciągu „pracował” - za każdym razem gdy będzie go ktoś czytał, to będzie widział te informacja, odczuje przekaz, który za tym idzie i jeśli zobaczy potrzebę, to skorzysta z tej oferty. Sprawa jest czysta i prosta.

W tej chwili (10 listopad 2015) na Artelis.pl trwa promocja „Strzał w 10!” która umożliwia zakup dowolnego pakietu tekstowego lub publikacyjnego, w którym jest 10 tekstów lub publikacji z rabatem aż 35%! Wystarczy, że w koszyku wpiszesz kod „Strzalw10!” - oferta trwa 3 dni, jeśli zdążysz, zakupisz w tej atrakcyjnej cenie, jeśli nie, zdobędziesz wiedzę, świadomość i być może też zakupisz, bo produkt jest bardzo dobry. A Ty już o tym wiesz i tak samo będzie z Twoimi klientami, którzy będą czytać TWOJE artykuły.

Możemy Ci je pomóc napisać – zobacz tu, (też warto kupić dziś pakiet 10 tekstów), i oczywiście pomożemy Ci dotrzeć z nimi do Twoich potencjalnych klientów publikując je na Artelis.pl, który - co cieszy nas bardzo jest coraz chętniej odwiedzany, artykuły u nas opublikowane są naprawdę czytane, a Google do nas często zagląda i indexuje nowe treści.

Dodatkowo, powyższa promocja obowiązuje też jeszcze Pakiet Optymalny - jest to połączenie usługi dostarczania tekstów wraz z ich publikacją na Artelis jako Artykuły Specjalne oraz z Profilem Specjalnym. Tylko teraz możesz taki Pakiet nabyć z 35% rabatem. Wystarczy, że w koszyku wpiszesz kod: Strzalw10!

Skorzystaj zatem już dziś z możliwości dotarcia do swoich klientów Artykułami Specjalnymi! Wykorzystaj Siłe Artelis.pl!


Artelis.pl

Moje artykuły w sieci

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

środa, 28 października 2015

Fotografia stockowa – praktyczne porady

Fotografia stockowa – praktyczne porady


Autor: Arkadiusz Komski


Jak uniknąć błędów przygotowując materiały do internetowych banków zdjęć? Kilka podstawowych porad praktycznych z pewnością w tym pomoże.


Kreatywność i jeszcze raz kreatywność

Banki zdjęć wydają się być przeładowane niemal idealnymi fotografiami typowych sytuacji i miejsc, które potem znajdujemy w każdym niemal materiale reklamowym. Czy zatem warto jeszcze sięgać po aparat fotograficzny? Zdecydowanie tak. Spróbujmy się postawić na miejscu grafików, którzy oglądają wciąż podobne aranżacje. Każde dobre zdjęcie, które zostało zrobione z pomysłem i skupia się na głównym, dobrze opisanym słowami kluczowymi, temacie jest godne ich uwagi i może świetnie się sprzedawać. Co więcej w natłoku podobnych pomysłów, jeśli uda się pokazać temat w inny, oryginalny sposób mamy sporą szansę na to, że to właśnie nasze zdjęcie zwróci uwagę wielu osób.

Wrażenie naturalności

Czy nie mieliście nieraz wrażenia, że fotografia jest wydumana, a pozy modeli czy modelek sztuczne i wymuszone? Właśnie. Takie zdjęcia mimo perfekcyjnego zadbania o stronę techniczną nie zostaną dobrze ocenione przez potencjalnych klientów. Pamiętajmy, że zdjęcia, które sprzedajemy mają zilustrować jakąś sytuację lub tekst. Dlatego jeśli będą robiły złe wrażenie to zostanie ono przeniesione również na ilustrowaną treść a tego z pewnością nie chcą nasi klienci. Chyba że taki właśnie efekt karykatury chcą osiągnąć. Ponieważ jest to jednak sytuacja marginalna możemy ją z góry wyeliminować.

Dobra jakość fotografii

Wspomniana naturalność nie zwalnia nas wcale z dbania o jakość wykonywanych zdjęć. Przeciwnie internetowe banki pilnują utrzymywania wysokich standardów przesyłanych fotografii. Ważne jest wszystko: oświetlenie, kadrowanie, ostrość, rozdzielczość. Niedopuszczalne są szumy, które dyskwalifikują fotografię na samym wstępie. Należy zapomnieć, że my zrobiliśmy tę fotografię i tylko dlatego jesteśmy z niej dumni. Warto kierować się zdrowym rozsądkiem i przed wysłaniem zdjęcia do oceny pomyśleć, czy sami chcielibyśmy za nie zapłacić. Takie chłodne podejście pozwoli nam uniknąć rozczarowań. Lepiej bowiem mieć w portfolio mniej ale niezłych fotografii, niż dużo niewiele wartych.

Jak najmniej ingerencji

Skoro mowa o jakości to na pewno na jej spadek wpływa nadmierna ingerencja na etapie obróbki w komputerze. Znajomość co najmniej podstaw Photoshopa, czy innego programu służącego do edycji zdjęć jest niezbędna. Gorzej, kiedy chcemy przedobrzyć. Nasi odbiorcy z pewnością to wyłapią i zamiast oczekiwanych efektów w postaci zarobku, spotka nas zawód z powodu zmarnowanego czasu. Sami przekonamy się, które korekty są dopuszczalne. Ale z pewnością nie powinny one wykraczać poza niezbędne minimum. Ten etap pracy jest odpowiednikiem dawnej ciemni i powinien tylko na tyle ingerować w obraz na ile wpływa na jego poprawę pod kątem zamierzonego efektu.

Model Realase

Entuzjazm robienia portretów może czasem doprowadzić do sytuacji, której wszyscy wolelibyśmy uniknąć. Umawiamy się z modelką na zdjęcia TFP (ang. Time for print, time for pics – w wolnym tłumaczeniu to pozowanie za zdjęcia). Obie strony są przekonane, że rozumieją na co się zgodziły. Po czym, kiedy już zamieścimy zdjęcia w sieci okazuje się, że modelka stwierdza, że nie dała na to swojej zgody. Wszelkich problemów, jakie mogą się wiązać z użyciem cudzego wizerunku może rozwiązać przyzwoita umowa / zgoda na pozowanie (ang. Model release), wymagana zresztą przez banki zdjęć, która normuje prawa i obowiązku obu stron. Ponieważ w „photo stockach” korzysta się na ogół z wersji angielskiej, dobrze mieć ją dokładnie i profesjonalnie przetłumaczoną. Ten niewielki wydatek pozwala uniknąć wielu nieprzyjemności. Zgodę taką podpisuje się przed sesją. Ja korzystam z wzornika po angielsku i po polsku dzięki czemu osoby pozujące mają pewność, że należycie zrozumiały jego treść.

Property release

Odpowiednikiem zgody na pozowanie jest zgoda na zamieszczenie fotografii przedmiotu będącego cudzą własnością. Używa się jej w sytuacjach, kiedy głównym tematem zdjęcia jest rzecz możliwa do zidentyfikowania, np. czyjś dom.

Uwaga na znaki towarowe

Ważną kwestią jest odpowiednie kadrowanie ujęcia w taki sposób, aby w obiektywnie nie było widoczne żadne logo. Klienci z pewnością odrzuciliby taką fotografię, bo nie zamierzają za darmo reklamować innych. Dlatego inspektorzy w bankach zdjęć automatycznie eliminują zdjęcia zawierające znaki pozwalające w jakikolwiek sposób identyfikować ich właściciela. Chcąc uniknąć kolejnych odrzuceń, co wpływa na ranking fotografa, lepiej samemu weryfikować wysyłane prace także pod tym kątem.

Właściwe słowa kluczowe

Niektórzy, zwłaszcza początkujący stockowicze, starają się wpisać do listy słów kluczowych jak najwięcej pojęć, nie unikając synonimów. Tymczasem jest to wykonywanie niepotrzebnej pracy choćby dlatego, że systemy wyszukiwarek na stockach same dobierają synonimy. Poza tym dodawanie kolejnych słów tylko dlatego, że coś zmieściło się w kadrze, a nie jest tematem zdjęcia jest bezcelowe. Na pewno nie poprawi wyników sprzedaży a przeciwnie spowoduje niechęć potencjalnych klientów. Część fotografów korzysta z profesjonalnych firm dobierających słowa kluczowe do zdjęć. Według ich opinii wydane pieniądze zwracają się i pozwalają na lepszą sprzedaż.

Powodzenia.


www.komski.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Zdjęcia stockowe. Zarabianie przez Internet

Zdjęcia stockowe. Zarabianie przez Internet


Autor: Arkadiusz Komski


Jak zarabiać na fotografii w Internecie? Kilka pomysłów i porad, które mogą w tym pomóc.


W przypadku każdego działania na którego powodzenie liczymy, nie tylko biznesowego, konieczny jest dobry plan. To, że innym przed nami się udało nie musi wcale oznaczać, że z nami będzie tak samo. W końcu rynek się nasyci i okaże się, że kolejni chętni do szybkiego zdobycia pieniędzy i być może sławy nie załapią się na pociąg. Najpopularniejsze banki zdjęć chwalą się milionami fotografii i dziesiątkami tysięcy współpracujących aktywnych fotografów. Czy jest tam jeszcze miejsce na jednego więcej?

Odpowiedź jest w zasięgu ręki ale czy będzie twierdząca, czy przeciwnie zależy już tylko od nas samych. Wiem, że brzmi to jak truizm, jak powielanie bajki o amerykańskim śnie, w którym każdy ciężką pracą może osiągnąć sukces. Zdaję sobie doskonale sprawę, że potrzebne jest jeszcze odrobina talentu i szczęście, ale bez wysiłku z naszej strony samo z pewnością nie wystarczy.

Zadajmy sobie więc kilka tyleż oczywistych, co podstawowych pytań:

Czy mam czas, żeby systematycznie robić zdjęcia?

Czy mam czas, żeby zająć się ich obróbką?

Czy mam czas, który trzeba poświęcić na właściwy dobór słów kluczowych?

Czy mam czas na śledzenie trendów w fotografii stockowej?

Czy mam czas na dodawanie najlepiej do kilku banków zdjęć?

O ile odpowiedzi na wszystkie te pytania będą twierdzące, możemy pomyśleć na serio o fotografii stockowej. W przeciwnym wypadku po prostu szkoda naszego cennego czasu, który można poświęcić na coś zupełnie innego, co sprawi nam frajdę i nie przyniesie zawodu po początkowej euforii.

Warto też krytycznie popatrzeć na nasze możliwości. Jakie zdjęcia robiliśmy do tej pory? Czy mamy świadomość swoich zalet i wad oraz czy jesteśmy w stanie dać ilustratorom reklam to, czego oni będą oczekiwali? W tej analizie pomocne będą umieszczane na stockach rubryki zawierające najpopularniejsze zdjęcia w ostatnim tygodniu, miesiącu czy roku.

Zauważyliście pewnie, że duża liczba fotografii dostarczana jest przez stosunkowo nieliczną grupę profesjonalnych firm fotograficznych, w których kto inny naciska migawkę, kto inny zajmuje się scenografią i przygotowaniem modeli / modelek a kto inny dobiera słowa kluczowe i śledzi trendy na rynku. To oni dostają największy kawałek tortu. Większość z nas nie ma co marzyć o podobnym rozmachu i efektach finansowych. Na drugim biegunie są ci, którym czasem coś się uda sprzedać bardziej przypadkiem niż na skutek zaplanowanych działań. Ta grupa jest bardzo zmienna. Jej członkowie szybko się zniechęcają i nawet jeśli nie kasują swoich kont to pozostają tylko formalnie dostawcami fotografii. Pozostaje grupa trzecia, licząca powiedzmy 20 tysięcy fotoamatorów z całego świata, którzy mają na tyle czasu, talentu i samozaparcia aby pracować nad samorozwojem i wysyłać wciąż nowe zdjęcia. To do tej grupy próbujemy się dostać. Jak to zrobić?

Po kilku latach obecności w bankach zdjęć, wydaje mi się, że najlepiej połączyć obserwowanie trendów (choć te bywają kapryśne) z wypracowaniem własnego warsztatu, który daje dobrej jakości zdjęcia a jednocześnie takie, które się w miarę często sprzedają. Łatwiej powiedzieć niż zrobić? Ale na wstępie wspomniałem, że nie jest to zajęcie dla każdego. Co najmniej tysiąc dobrych fotografii w portfolio zapewni dopiero wpływy miesięczne na poziomie kilkudziesięciu dolarów. Idealna sytuacja jest wtedy, kiedy uda się osiągnąć sprzedaż na poziomie 100 USD na miesiąc, bo wtedy będziemy otrzymywali comiesięczne przelewy. To limit ustalony przez większość stocków konieczny do dokonania wypłaty. A nic tak nie mobilizuje do dalszej pracy, jak wyciągi z konta.

Na dobrą sprawę wysyłanie zdjęć do internetowych banków to ciągła praca, nad wzbogacaniem portfolio i śledzeniem co robi konkurencja. Zajęcie dla tych, którzy opanowali rzemiosło i fotografują dość dużo. Na przeciwnej wadze jest doskonalenie umiejętności i zyski o które przecież chodzi. Sami zdecydujecie czy gra warta jest świeczki.

Na koniec kilka sugestii pochodzących z własnych obserwacji. Największe zapotrzebowanie jest na tak zwane sytuacje biznesowe, tj. fotografie obrazujące życie korporacyjne. Dużym zainteresowaniem cieszą się tła, które można wykorzystać do wielu tematów. Podobnie nowe technologie. Nieśmiertelnym samograjem są wszelkiego rodzaju święta cykliczne, jak Boże Narodzenie, Wielkanoc czy Walentynki.

Powodzenia


http://komski.pl/

http://komski.pl/fotografia_stockowa/

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

czwartek, 24 września 2015

Inwestowanie online czy zarabianie?

Inwestowanie online czy zarabianie?


Autor: Marek Kopecki


Wiele osób ma problem….. ma problem gdy chce zacząć zarabiać w internecie. Nie wie co jest dobre:Inwestowanie online czy zarabianie w internecie.


Nie wie czy ma zainwestować pieniądze w jakiś program i nic więcej nie robić tylko czekać na zyski (min. myślę o programach typu hyip) czy rozpocząć współpracę w programie zarobkowym i osiągać profity finansowe w ten właśnie sposób.
Każdy sposób ma plusy i minusy. Trzeba pamiętać że inwestycja wiąże się z ryzykiem. Trzeba inwestować tyle ile ewentualnie można stracić a szczególnie trzeba uważać w programach typu hyip, bo nigdy nie wiadomo kiedy nagle może on bez przyczyny zniknąć z sieci i nasza kasa przepadnie bez możliwości jej odzyskania. Trzeba wiedzieć w którym momencie możemy w takich programach zainwestować. Jeżeli zrobisz to w momencie gdy program jest w końcowej fazie….. stracisz kasę.
Zanim zaczniemy cokolwiek działa w sieci, warto zapamiętać sobie te trzy wpisy które zaraz przeczytasz niżej. Cały czas trzeba mieć zakodowane w głowie te bardzo mądre słowa, zresztą nie tylko wtedy kiedy chcesz rozpocząć współpracę ale w całym naszym życiu.
Większość ludzi żyje mentalnie w jakimś dziwnym świecie myśląc, że wszystko samo się zmieni pewnego dnia bez ich udziału, bez ich działania… że nagle ktoś im podsunie złotą tacę z milionem dolarów pod nos za nic… Bardzo się mylą. Nic się samo nie zmieni jeżeli sami nie zaczniemy szukać pomysłów, okazji itd.
Świat to nie słoneczko i kolorowe tęcze. To bardzo złe i okropne miejsce. I nie ważne jaki jesteś twardy to i tak sprowadzi cię na kolana i da ci po d… jeśli sam na to pozwolisz.
Jeśli masz marzenia musisz je chronić. Ludzie nie potrafią sami czegoś zrobić więc mówią że Ty też nie możesz. Jeśli czegoś chcesz to zdobądź to i kropka. I nie bój się porażki. Nie zawsze możesz wygrywać ale nie bój się podejmować decyzji. Musisz uwierzyć że coś innego może się zdarzyć. Nie ważne jak mocno możesz uderzyć, ale jak mocno możesz dostać od życia i iść do przodu.
Te słowa które przeczytałeś powyżej to bardzo mądre słowa i jeżeli nie weźmiesz sobie tego do serca, jeżeli nie zaczniesz ich realizować…. to zapomnij o lepszym życiu, zapomnij o spełnianiu marzeń i inwestowaniu lub zarabianiu w internecie. Zapomnij i siedź dalej w tej swojej strefie komfortu.
Wracając do tematu: lepiej inwestować online czy zarabiać w internecie?
A może połączyć jedno z drugim?
Inwestować online można w cyklerach, programach typu HYIP, platformach do zarabiania typu forex, opcjach binarnych, itd.
Wpłacasz kasę i czekasz….albo na zyski….albo tracisz kasę…
Jest to najbardziej wygodna forma bo nic nie robisz, ale to bardzo ryzykowna forma zarabiania. Ktoś powie: „Wszystko jest ryzykiem” no i ma rację, tylko dlaczego to ryzyko nie ograniczyć do minimum? Nie każdy ma tyle kasy żeby narażać się na tak duże ryzyko.
Innym sposobem (to już bardziej praca niż inwestycja) to współpraca z firmami gdzie płacisz co miesiąc abonament za określone produkty lub usługi (z których korzystasz…albo i nie) i budując swoją sieć sprzedawców zaczynasz otrzymywać prowizje według ustalonego planu wynagrodzeń.
Na zachodzie czy w USA kiedy ktoś komuś proponuje taki biznes to taka osoba z reguły pyta się „pokaż mi plan marketingowy”. U nas większość pyta się „jaką mam gwarancję że cokolwiek zarobię”. Gwarancji nie masz nigdzie a jak ktoś mówi o pewnej gwarancji, że na 100% zarobisz i to zarobisz dużą kasę już za miesiąc…. to sorry ale ja nie traktuję świrów poważnie.
Minusem takich biznesów jest comiesięczna opłata. Jeżeli nie masz prowizji to i tak musisz opłacić abonament…ale już ze swojej kieszeni, dlatego trzeba tutaj bardzo poważnie zastanowić się czy dam radę zarabiać, czy takie inwestowanie jest dla mnie dobrym rozwiązaniem. Chyba że będziesz korzystał z tych produktów, ale to zupełnie inna bajka bo nie będziesz zarabiał tylko kupował co miesiąc jakieś usługi czy wspomniane produkty które są ci potrzebne do życia.
Jednorazowa inwestycja ale połączona z pracą.
Zainwestowałem jeden raz za określony przez firmę produkt. Tak, jeden jedyny raz i mam dożywotnią licencję na sprzedaż bez comiesięcznych opłat. Zainwestowałem, pracuję i zarabiam. A ile zarobię to zależy od tego jak podejdę do tematu. Moge mieć prowizję co tydzień, mogę co miesiąc, to już zależy tylko i wyłącznie odemnie.
Taki temat dla mnie osobiście jest jak najbardziej komfortowy. Nie mam stresu żeby cokolwiek jeszcze wpłacać, i to u mnie działa bo traktuję ten temat, ten biznes jako pasję. Nie lubię kupować czegoś z czego i tak nie będę korzystał (wyjątkiem są narzędzia które pomagają mi odnosić sukces i z nich korzystam)
Zainwestowałem tam, gdzie mogę z własnej pracy oczekiwać cyklicznych i dużych profitów finansowych. I nie oglądam się na innych, nie interesuje mnie co myślą inni… to ich problem, słucham tylko takich którzy już osiągnęli sukces, wyciągam od nich wnioski (ale ich nie małpuję, bo każdy człowiek ma inny potencjał) a pozostali są mi po prostu obojętni.
Zerwałem z ludźmi którzy spychali mnie na dno, swoimi zaprogramowanym przez system poradami.
Nie tędy droga do sukcesu. Znalazłem coś w czym dobrze się czuję, gdzie odczuwam korzyści a pomagając innym mam jeszcze satysfakcje że ktoś również chce iść moja drogą, dodając również coś od samego siebie.
Czy fajne jest inwestowanie online?
Czy zarabianie w internecie może być bardzo dochodowe? Jeżeli znajdziesz to w czym czujesz się dobrze, jeżeli sprawia ci to przyjemność a nie kłopoty i stres, to efekty finansowe przyjdą szybciej niż ci się zdaje i będziesz miał satysfakcję że jednorazowa inwestycja pozwala ci zarabiać bez żadnych ograniczeń fajne cykliczne prowizje.


Inwestuj w siebie

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.