środa, 17 września 2014

E-faktura. Elektroniczna faktura vat w praktyce.

E-faktura. Elektroniczna faktura vat w praktyce.


Autor: Daniel Karolak


Od 1 stycznia 2012 ustawodawca mocno zliberalizował zasady z dokumentowaniem transakcji podlegających Vat w formie elektronicznej. Przepisy nie narzucają formy wystawiania faktur elektronicznych, można więc założyć iż wystawianie e-faktur może być dokonywane w jakikolwiek sposób.



Faktury
mogą być wysyłane w formie elektronicznej pod warunkiem, że wszystkie dane w niej zawarte są autentyczne. Jednym z podstawowych warunków do wystawienia takiej e-faktury jest zgoda nabywcy na jej otrzymanie, jeśli taka zgoda nie zostanie wyrażona, ocena elektronicznej faktury vat przez organy podatkowe może być negatywna. Jeśli przedsiębiorca uzyskał taką zgodę, może taką fakturę wysłać w dowolnej formie elektronicznej np. plik PDF, forma papierowa, która będzie później przetworzona w formę elektroniczną.

Problem pojawia się przy swobodzie zabezpieczeń e-faktury. Przepisy wprawdzie wskazują, iż autentyczność pochodzenia integralności faktury będą zachowane jeśli będzie wykorzystany bezpieczny podpis elektroniczny lub bezpieczna wymiana danych. Organy podatkowe zaakceptowały pliki, które mają na celu utrudnić modyfikację dokumentu ( np. PDF).

Regulacje prawa posiadają również wymóg co do przechowywania e-faktur. Twardo postawionym warunkiem jest gwarancja autentyczności elektronicznej faktury, dodatkowo sposób jej przechowywania powinien zapewniać jej czytelność, oraz swobodny dostęp na żądanie organów podatkowych.

E-faktura bardzo ułatwia życie przedsiębiorcom, ponieważ nie wiąże się ona z żadnymi kosztami jak i oszczędza czas. Wystarczy tylko wysłać ją mailem, aby klient zaraz ją miał na swojej skrzynce mailowej. W sieci spotyka się coraz więcej informacji i wskazówek, na temat wstawiania e-faktur, aby być ze wszystkim na bierząco warto odwiedzić największą encyklopedię świata jaką jest internet.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Trudności przedsiębiorców w Polsce

Trudności przedsiębiorców w Polsce


Autor: Radosław Potentat


Każdy, kto próbował rozkręcać w Polsce biznes wie, że nie jest to takie łatwe i proste jakby mogło być. Dawniej wśród ludzi mniej zamożnych mówiło się „jak tu żyć?”, ale już kilka lat temu znany dziennikarz, Tomasz Lis, zadawał pytanie „co z tą Polską?”.


To znak, że trudność naszego systemu gospodarczego, docierała już wtedy do coraz większej liczby osób, także do tych zamożniejszych. Dzisiaj podobne pytania zadaje sobie coraz więcej osób – studentów, rodziców, osób które muszą kupować dużo leków, a przede wszystkim przedsiębiorców.

A przecież to właśnie przedsiębiorcy stanowią prawdziwą elitę społeczeństwa – nie dziennikarze, celebryci, już nie mówiąc o politykach. I to przedsiębiorcy w Polsce zaczynają coraz bardziej dostrzegać, że poziom obciążeń jakie nakłada na nich system państwowy, nie jest normalny. Coraz wyraźniej widzą, że biurokratyczna maszyna, w której wszyscy istniejemy, stosuje ucisk który zwyczajnie jest zbyt duży. Zauważają też, że pieniądze, które są im zabierane, są zwyczajnie marnotrawione – jedyne co się zmienia w państwie, to powiększanie się armii płatnych urzędników, zmniejszanie swobód obywatelskich i gigantyczne odprawy dla niekompetentnych ministrów.

Ludzie biznesu mają coraz bardziej dość utrudnień nakładanych przez niesprawiedliwe prawo, przerośnięty system podatkowy, a nawet przez drapieżne firmy prywatne, które żerują na ludzkim nieszczęściu wykorzystując źle napisane prawo. Przykładem tej ostatniej sytuacji jest pozwanie przez pewną kancelarię prawną prawie dwóch tysięcy przedsiębiorców do sądu z powodu błędów w regulaminach ich stron internetowych. Chodziło tam o tzw. klauzule niedozwolone, czyli treści, które są zabronione w regulaminach. Przepis może był pomyślany jako ochrona dla konsumentów, ale był na tyle źle napisany, że wiele firm znalazło się w poważnych kłopotach (musiały zapłacić duże kary) – tylko z powodu błędów w regulaminach. Kto jest za to odpowiedzialny? Nie tylko pazerny prawnik, który w ten sposób postanowił zarobić. Przede wszystkim opłacani z naszych pieniędzy urzędnicy, którzy nie potrafią dobrze napisać prostej ustawy.

Inną sprawą jest coś co już dotyczy wszystkich – ogromne obciążenie podatkowe. Realne podatki w Polsce są na poziomie 60% - jeśli uwzględnimy podatki, które zawarte są w produktach i usługach które kupujemy. Na przykład na stacji benzynowej większość ceny benzyny to akcyza, czyli podatek. A do tego właściciel stacji musi zapłacić obsłudze i w tym zawarty jest podatek dochodowy. Ten podatek musi być też przerzucony na klienta – właściciel stacji musi narzucić większą marżę na benzynę, by biznes był dla niego w ogóle opłacalny. Dla porównania realne opodatkowanie za czasów okupacji hitlerowskiej, było na poziomie 30%, czyli o połowę mniejsze niż obecnie.

To dotyczy wszystkich, ale najbardziej dotyka tych z nas, którzy zatrudniają innych. Oczywiście przedsiębiorcy starają się zmniejszać to obciążenie, na przykład zatrudniając na umowę zlecenie, albo rejestrując działalność gospodarczą w innych krajach Unii Europejskiej. Co jest najgorsze, to że opłacani z naszych pieniędzy urzędnicy państwowi już planują uniemożliwienie takich obejść. Planują delegalizację umowy zlecenie – wszystko to pod płaszczykiem ‘wojny z umowami śmieciowymi’. Kiedy dla każdego jest oczywiste, że jest to tylko PR. A wystarczyłoby obniżyć podatki, a większą część przedsiębiorców byłoby zwyczajnie stać by zatrudniać na umowę o pracę.


Autor zajmuje się prawem i specjalizuje się w takiej tematyce jak klauzule abuzywne czyli zabronione sformułowania w regulaminach sklepów internetowych - określane też jako klauzule niedozwolone.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

wtorek, 16 września 2014

Pozycjonowanie stron internetowych – o co w tym chodzi

Pozycjonowanie stron internetowych – o co w tym chodzi


Autor: Radosław Potentat


Dla każdego kto prowadzi tzw. mały biznes, w pewnym momencie istotne staje się by zaistnieć w Internecie. Jednak szybko okazuje się, że nie wystarczy zrobić sobie stronę internetową – trzeba jeszcze zadbać, by wchodziło na nią odpowiednio wiele osób.


By to mogło nastąpić, konieczne jest, by strona pojawiała się na wysokich pozycjach w wynikach wyszukiwania w Google. A do tego potrzebne jest pozycjonowanie. Poniżej daję kilka wskazówek, jak samodzielnie doprowadzić swój serwis do ‘pierwszej piątki’.

Jest wiele czynników, które decydują o pozycji strony – ponad sto. Spośród tych stu kilka jest tak naprawdę kluczowych- i to do nich się tu odniosę.

Po pierwsze wiek domeny – im starsza nasz domena, tym lepiej. Co to oznacza w praktyce? Przede wszystkim to, że warto kupić domenę jak najszybciej. Jeśli już wiemy, że będziemy robić taki a taki biznes (np. sklep), to nie ma co czekać z kupnem domeny – lepiej zrobić to od razu, nawet jeśli ze sklepem będziemy ruszać dopiero za rok. Dzięki temu będzie nam znacznie łatwiej pozycjonować naszą stronę, gdy się już za to zabierzemy.

Drugą sprawą są oczywiście linki. Musimy zdobywać linki prowadzące do naszej strony z innych stron. Tak jak w publicystyce istotnym czynnikiem decydującym o reputacji gazety jest tak zwana „zasada cytatu”, czyli im częściej gazeta jest cytowana w innych gazetach, tym wyższą ma reputację, tak też działa to na tej samej zasadzie ze stronami internetowymi. Warto tu jeszcze powiedzieć, że nie każdy link ma taką samą wartość. Musimy zdobywać linki ze stron o wysokiej reputacji, czyli z takich, które są duże, stare i mają wiele linków.

Kolejną ważną kwestią jest treść na naszej stronie – powinno być jej dużo, powinna być unikalna i powinna być wysokiej jakości. Nie może to być jakiś bełkot tworzony przez różnego rodzaju automatyczne mieszarki, a prawdziwy tekst dla prawdziwych ludzi. Nawet jeśli na naszej stronie nie chcemy udostępniać odwiedzającym kilkudziesięciu artykułów, to i tak warto je na stronie zamieścić. Po krótkim czasie (jak zauważy je wyszukiwarka), można je ukryć przed czytelniami, pozostawiając je jednocześnie widocznymi dla robotów Googla.

Te trzy podstawowe zasady pozwolą nam wypozycjonować stronę na wysokie pozycje. Wtedy pozostaje nam zadbać, by strona na siebie zarobiła – by była przyjazna użytkownikowi i była zbudowana w sposób zachęcający do zakupu. Warto też zadbać, by nie stwarzała naszej firmie zagrożenia, na przykład przez obecność klauzul niedozwolonych w regulaminie, lub brak odpowiednich certyfikatów bezpieczeństwa dla płatności online. To jest najgorsza sytuacja, gdy strona, która miała zarabiać, wpędza nas w kłopoty zmuszające do płacenia grzywny.


Autor zajmuje się prawem i specjalizuje się w takiej tematyce jak klauzule abuzywne czyli zabronione sformułowania w regulaminach sklepów internetowych - określane też jako klauzule niedozwolone.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Strategia stabilnego wzrostu w e-biznesie

Strategia stabilnego wzrostu w e-biznesie


Autor: Radosław Potentat


Każdy kto prowadzi biznes w Internecie marzy przede wszystkim o tym, by osiągnąć stabilny, zrównoważony wzrost. Wbrew potocznym wyobrażeniom, nagły wzrost sprzedaży może wcale nie być oznaką ogromnego sukcesu – może być oznaką sezonowości branży i tego, że po dobrych dwóch miesiącach przyjdzie sześć złych miesięcy.


Dlatego tym czego w rzeczywistości powinni szukać przedsiębiorcy jest dobra strategia stabilnego wzrostu.

Mówiąc jednak o stabilnym wzroście, trzeba powiedzieć o tym, jak go zabezpieczyć. Długoterminowa strategia nie może opierać się tylko na agresywnym zdobywaniu rynku (reklamie) ale też na zabezpieczeniu podstawowych interesów przedsiębiorstwa. Trzeba więc wyczulić się na ‘czułe punkty’ firmy, czyli miejsca w których jest ona narażona na niebezpieczeństwo. W biznesie internetowym, takim czułym punktem, o czym większość osób nie wie, jest regulamin strony WWW (w szczególności gdy mówimy o sklepach internetowych). Jest tak dlatego, że w polskim prawie istnieje takie pojęcie jak klauzule abuzywne – czyli po prostu niedozwolone punkty w regulaminach. Są to punkty ustalone przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta jako szkodliwe dla interesów konsumenta. Problem wielu e-biznesmenów jest taki, że mają te klauzule w swoich regulaminach, a nawet o tym nie wiedzą. Przez to narażają się na wysokie grzywny.

Innym problemem przed którym stajemy przyjmując strategię stabilnego wzrostu jest pozycjonowanie naszej strony. Szczególnie jeśli zlecamy to zewnętrznej agencji SEO, ryzykujemy że nasza strona może nie tylko nie pójść do góry, ale wręcz gwałtownie polecieć w dół w wynikach wyszukiwania. Jest to związane z tym, że wiele takich firm wykorzystuje zakazane przez Google praktyki (np. tzw. SWL), które narażają twoją stronę na niebezpieczeństwo. Także zbyt szybkie, gwałtowne pozycjonowanie może prowadzić do spadków pozycji. Warto więc wyzbyć się pożądania szybkiego rezultatu i także tutaj nastawić się na długotrwałą pracę.

Na koniec warto wspomnieć o japońskiej filozofii Kazein – stałego ulepszania małymi krokami. Jest to filozofia idealnie pasująca do strategii stabilnego wzrostu – zamiast wprowadzać w naszym sklepie internetowym wielkie i kosztowne zmiany, lepiej jest regularnie dokonywać małych ulepszeń. Po pewnym czasie zobaczymy, że ogólny rezultat jest ogromny, w porównaniu do wniesionego wkładu. Jeśli robimy drobne poprawki codziennie, to nawet nie odczuwamy ich jako specjalnej pracy.


Autor zajmuje się prawem i specjalizuje się w takiej tematyce jak klauzule abuzywne czyli zabronione sformułowania w regulaminach sklepów internetowych - określane też jako klauzule niedozwolone.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Rejestr Klauzul Niedozwolonych UOKiK

Rejestr Klauzul Niedozwolonych UOKiK


Autor: Radosław Potentat


Klauzule niedozwolone to termin prowadzony w przepisach polskiego prawa z inicjatywy Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta. Termin ten oznacza, że właściciel strony internetowej może zostać ukarany, jeśli na jego witrynie znalezione zostaną punkty o pewnym brzmieniu.


Klauzule niedozwolone, zwane inaczej klauzulami abuzywnymi, dotyczą relacji między właścicielem strony a jej odbiorcą i zazwyczaj odnoszą się do sklepów internetowych, lub do firm usługowych, które pozyskują klientów za pośrednictwem stron internetowych – takich jak na przykład biura podróży. Klauzule te zawarte są zazwyczaj w regulaminie i mogą dotyczyć takich zagadnień, jak na przykład:

- zasady, na których klient może dokonywać reklamacji (np. niektóre sklepy mogą ograniczać termin składania reklamacji do kilku dni – co jest niezgodne z ustawą),

- odpowiedzialności sklepu lub firmy usługowej za niewykonanie usługi lub niedostarczenie towaru (na przykład niektóre firmy stosują w swych regulaminach niegodne z prawem tzw. wyłączenia odpowiedzialności, co oznacza, że dają sobie prawo do nie wykonania usługi jeśli nastąpią takie a takie warunki, np. pogodowe),

- prawo sklepu do zmiany warunków świadczenia usługi w trakcie jej trwania (na przykład Biuro podróży które zmienia cenę wycieczki w trakcie jej trwania, uzasadniając to wahaniami kursów walut).

Takie i inne zapisy są niezgodne z prawem i grożą za nie wysokie kary. Właściciel strony w której regulaminie znajdzie się podobny punkt musi zapłacić za umieszczenie informacji o tym w specjalnym monitorze Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta. Płaci się za każdą literę wpisu, co oznacza, że im dłuższy jest nieuczciwy punkt, tym wyższa kara. Jak dotąd rekordem jest 40 tysięcy złotych, które musiała zapłacić jedna firma.

Tym co jest również istotne, jest fakt, że w rejestrze UOKiK stale przybywają nowe klauzule. Warto więc pisanie regulaminu potraktować poważnie, a nie po macoszemu, jak to się często zdarza. Nie warto również kopiować go z innych stron, ponieważ sklep który kopiujemy, również może mieć regulamin nasycony błędami. Zawsze można zlecić to prawnikowi.


Autor zajmuje się prawem i specjalizuje się w takiej tematyce jak klauzule abuzywne czyli zabronione sformułowania w regulaminach sklepów internetowych - określane też jako klauzule niedozwolone.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.