wtorek, 16 września 2014

Faktury online - oszczędzaj czas i pieniądze!

Faktury online - oszczędzaj czas i pieniądze!


Autor: Krzysztof Kowalik


Z postępem techniki i informatyzacją społeczeństwa coraz więcej spraw możemy załatwiać drogą online bez konieczności wychodzenia z domu. Wystarczy komputer i dostęp do internetu. W Internecie można znaleźć tysiące przydatnych serwisów internetowych, które okazują się bardzo pomocne w życiu codziennym.


Do takich należą bez wątpienia serwisy umożliwiające wystawianie faktur online. Dzięki tego typu aplikacjom faktury można wystawiać na dowolnym komputerze, podłączonym do internetu z dowolnego miejsca na świecie. Nie trzeba instalować żadnego programu na dysku gdyż dokumenty wystawiane są z poziomu przeglądarki internetowej.

Zgodnie z polskim prawem, każdy przedsiębiorca, który jest podatnikiem podatku VAT, musi wystawiać faktury - stanowią one dowód dokonywanych przez niego operacji finansowych. Faktura to dokument sprzedaży, rodzaj rachunku zawierającego szczegółowe dane o transakcji. Natomiast faktura VAT to szczególny rodzaj faktury wystawianej przez płatników podatku VAT, podlegający osobnym przepisom. Program do fakturowania to jedna z najbardziej potrzebnych aplikacji w każdej firmie. Niestety, większość programów do fakturowania to drogie aplikacje komercyjne.

W polskim Internecie powstało kilkanaście serwisów, dzięki którym możemy wystawiać faktury online. Wszystkie serwisy umożliwiają wystawianie faktur online. Serwisy są bardzo proste w obsłudze i z pewnością mogą okazać się bardzo przydatne w każdej firmie. W serwisach możemy szybko i łatwo wystawiać faktury VAT, proforma, zaliczkowe, wewnętrzne, korygujące oraz rachunki. Wystawiane faktury prezentują się schludnie i czytelnie, ponadto wszystko odbywa się błyskawicznie. W większości serwisów istnieje również możliwość dodania pliku graficznego (np. loga firmy), który będzie automatycznie umieszczany w nagłówku tworzonych dokumentów. Widzimy więc, że w polskim Internecie nie brakuje dobrych serwisów internetowych do wstawiania faktur online.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Konkurencja w e-biznesie, czyli jak firmy walczą ze sobą w wirtualnym świecie?

Konkurencja w e-biznesie, czyli jak firmy walczą ze sobą w wirtualnym świecie?


Autor: Adriano


E-biznes to rynek wart miliardy złotych. Istnieje tutaj ogromna konkurencja, która do walki między sobą wykorzystuje wiele ciekawych narzędzi.


Celem jest zniszczenie konkurencji. Proces ten łatwo jest przedstawić na przykładzie sklepów internetowych czy też producentów, którzy prowadzą sprzedaż swoich produktów za pośrednictwem sieci. Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego w Internecie można znaleźć opinie o praktycznie każdym sklepie internetowym czy też konkretnym produkcie? Nie jest to zjawisko samoistne czy też przypadkowe. Sklepy internetowe są w stanie płacić tysiące złotych miesięcznie za zamieszczanie niepochlebnych komentarzy i opinii o swoich konkurentach i ich produktach. Tym samym wydają kolejne tysiące złotych na zamieszczanie pozytywnych opinii i komentarzy na temat swojej oferty i działalności.

Fora internetowe, portale i serwisy tematyczne są pełne wątków na temat konkretnego produktu czy też sklepu internetowego. Ile razy napotykaliśmy użytkownika, który żalił się na słabą jakość zakupionego produktu czy też wręcz skandaliczną obsługę sklepu internetowego? Tego rodzaju komentarzy i prowadzonych dyskusji jest tysiące. Po części są to wypowiedzi zwyczajnych, rzeczywistych klientów, jednak w znacznej większości są to wypowiedzi sponsorowane, zamieszczane przez opłacane osoby, które pracują bezpośrednio na zlecenie sklepu lub agencji reklamowej. Co więcej żadna agencja reklamowa nie posiada w oficjalnej ofercie tego rodzaju form reklam, ponieważ wpływałoby to negatywnie na jej wizerunek. Jednak w branży e-biznesu oczywistością są tego rodzaju usługi. Walka z konkurencją jest bezwzględna w Internecie.

Producenci płacą za zamieszczanie pozytywnych opinii na temat swoich produktów. Nie jest to zjawisko dotyczące kilkudziesięciu firm, tylko znacznej większości. Dokładnej liczby nikt nie jest w stanie podać, ponieważ oficjalnie tego rodzaju techniki nie są stosowane przez nikogo. Trudno jest również udowodnić, że dana firma stosuje tego rodzaju walkę z konkurencją, ponieważ prowadzona jest ona przez kilku pośredników.

Płacenie za pozytywne opinie na temat swojej oferty i negatywne opinie na temat konkurencji to nie jedyna technika walki z konkurencją w Internecie. E-biznes walczy ze sobą także w wyszukiwarce Google poprzez klikanie w reklamy konkurencji. Chodzi o linki reklamowe, które zamieszczane są w wyszukiwarce Google, za każde kliknięcie reklamodawca płaci określoną kwotę. Konkurencja wykorzystuje to i masowo klika w reklamy konkurencji, po to, aby stworzyć jej bezwartościowe wejścia na stronę, za które będzie musiała słono zapłacić. W efekcie wydatki na reklamę w Google ciągle rosną, a efektów nie ma żadnych. W wielu branżach jest spotykane to zjawisko. Firmy nawzajem podejrzewają się o tego rodzaju proceder, jednak nikt nikomu nic nie jesteśmy w stanie udowodnić.

Dysponując odpowiednią kwotą możemy zlecić grupie osób wyklikanie reklam konkurencyjnej firmy. Osoby działające z różnych komputerów z łatwością sobie z tym poradzą. Płatne linki w wyszukiwarce Google nie należą do najtańszych form reklam, szczególnie w niektórych branżach, gdzie konkurencja jest ogromna. Gdy idzie gra o duże pieniądze klientów, firmy są w stanie wydawać wiele na walkę z konkurencją. Nie uda się do końca pokonać przeciwnika, ale można znacznie go osłabić, poprzez tworzenie o nim negatywnych opinii czy też umyślne generowanie kosztów reklam.

E-biznes to nie tylko cudowny świat, w którym każdy może otworzyć swoją działalność i zarabiać pieniądze. To przede wszystkim wolny rynek, konkurencja i ostra walka o klienta. Toczy się tutaj nieustanna bitwa, w której przegrywa ten słabszy lub ten, który dysponuje mniejszymi środkami. Reklama w sieci daje wiele możliwości. Reklamuje się nie tylko swoją ofertę w pozytywnym świetle, ale również ofertę konkurencji w tym negatywnym świetle. Na szczęście istnieją miejsca w sieci, gdzie można szczerze podyskutować z ludźmi, którzy mają podobne zainteresowania i pasje.


Biznes Forum

Forum Finansowe

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Dziwni klienci, dziwne przypadki

Dziwni klienci, dziwne przypadki


Autor: M.Krawczyk


Lata spędzone w branży internetowej uczą każdego jednej rzeczy - niezmierzona jest pomysłowość klientów, a poruszane przez nich problemy większości filozofów nie przyszłyby nawet do głowy. Przedmiotem tego artykułu są przypadki, które ciężko nazwać nieporozumieniem, a śmiało można nazwać kreatywnym myśleniem klienta.


Kilka lat temu pracowałem w jednym z portali finansowych. Oczywiscie na stronach tegoż portalu częste były reklamy insytucji finansowych jak również artykuły o poszczególnych bankach czy funduszach inwestycyjnych. Wspomniany portal był również świetnie pozycjonowany przez grupę specjalistów ds. SEO wchodzących w skład działu IT. Pracowałem ówcześnie w oddziale warszawskim, dość niewielkim, gdzie osoba zatrudniona na stanowisku office managera nie miała zastępstwa w związku z czym wychodząc np. do sklepu przekierowywała numer ogólny biura do mnie. Pewnego dnia odebrałem dzięki temu ciekawy telefon. Dzwonił zdenerwowany Pan, klient jednego z banków reklamujacych się na naszych stronach, człowiek, który dzięki wyszukiwarce (i naszym specom od SEO) najszybciej odnalazł wspomniany bank na naszych stronach i nie zastanawiając się kliknął w dolnym menu portalu słowo "kontakt" po czym wybrał numer telefonu do najbliższego mu geograficznie miejsca - biura w Warszawie. Mieszkaniec Pragi Południe (jak sie okazało po wymienieniu przez niego nazwy ulicy). Jaki zatem miał problem nasz dzwoniący? Otóż naprzeciwko jego kamienicy znajdowała się inna kamienica na ścianie której umieszczono bankomat banku w którym wspomniany Pan miał konto. Jego oburzenie było ogromne, gdyż na ścianie obok bankomatu nasz dzwoniący napisał sobie swój numer PIN, tymczasem ściana wokół urządzenia została ostatnio zamalowana! W jednej chwili nasz rozmówca został odciety od swoich pieniędzy i pozbawiony środków. Tłumaczenia były długie, wyjaśnianie jak działają portale internetowe umieszczające jedynie reklamy banków, wspomniany Pan dość nieufnie przyjął odemnie informację o tym, że warto zgłosić się na właściwą infolinię banku w którym miał konto, a już całkiem nie wierzył w fakt że mając kartę do bankomatu może wypłacać nie tylko tą drogą pieniądze, ale także zwyczajnie udając się do placówki bankowej. Swoją drogą kreatywność dość spora, numer PIN na scianie obok bankomatu którego się regularnie używa, to lepsze niż pisanie po ręce albo na karteczkach schowanych potem w portfelu, ale osobiście doradzałbym zawsze po prostu zapamiętanie numeru.

Jakiś czas później, praca w jednej z sieci reklamowych, planowanie, sprzedaż i późniejsza koordynacja kampanii.

Klientem był najemca jednego z biur znajdujących się na tym samym piętrze co nasza firma. Spotkaliśmy się kiedyś na lunchu i podczas rozmowy przyszło nam do głowy że warto by nawiązać współpracę reklamową, bo firma sąsiada właśnie wprowadzała nową usługę na rynek. Mój rozmówca trzymał w ręku gazetę i na jej przykładzie oraz przykładzie umieszczonych tam reklam wyjaśniał w którym miejscu strony jednego z portali chciałby umieścić swoje kreacje w ramach kampanii jaką mielibyśmy dla niego przeprowadzić. Na podstawie tej rozmowy podesłałem wizualizacje z przykładami kreacji, ich nazwami i wymiarami. Po dłuższym czasie kampania została zaakceptowana i ruszyliśmy z emisją. Po kilku godzinach przybiegł sąsiad. Nie był zadowolony, a wręcz czuł sie oburzony faktem, że coś takiego puściliśmy. Owszem widział wcześniej wizualizację, a nawet widział kreacje, które i my dla niego zrobiliśmy, jednak nie pasował mu wymiar. Na ekranie mojego laptopa ( 15 cali ), trzymając w ręku linijkę wymierzył mi dokładnie wymiar w centymetrach wyświetlanych kreacji, po czym położył na stole tą samą gazetę od której cała rozmowa o współpracy sie zaczęła i dokonał pomiarów reklam o których pierwotnie była mowa. Dłuuugo trwało wyjaśnienie skąd się bierze różnica w wymiarach centymetrowych, na jakich zasadach działa reklama internetowa i jak w pikselach liczymy wymiary kreacji używanych w Sieci, jako sąsiedzi (biurowi) doszliśmy sprawnie do porozumienia, ale ten przykład dał mi cenną nauczkę - dla osób nie mających wcześniej do czynnienia z reklamą internetową fakt że rządzi się ona nieco innymi prawami, używamy innych jednostek miary itp - to wszystko nowość, nawet jeżeli mówią, że wszystko rozumieją zawsze może okazać się, że rozumieją, ale dzięki bazowaniu na swojej wiedzy o reklamie tradycyjnej.

Trzeci ciekawy przykład nietuzinkowego klienta pochodzi z całkiem niedawnego okresu, albowiem miał miejsce w sierpniu tego roku. Tu akurat osobą odbierającą telefon, był kolega zatrudniony na stanowisku handlowca do którego tuż przed zamknięciem biura, bo około 17 w piątek zadzwonił klient. Dodam jeszcze, że fima do jakiej zadzwonił klient zajmowała się prowadzeniem platformy e-commerce, działającej w modelu b2b, a sam telefon dotyczył poszukiwania taniego produktu takiego jak folia stretch.

Nasz klient chciał zakupić niewielką ilość tejże folii, ale istotna była dla niego grubość, podczas gdy większość klientów preferuje raczej grubszą folię jako bardziej wytrzymałą ten Pan pytał o jak najcieńszą. Zapytany czemu zależy mu na czymś wręcz odwrotnym niż wymagają inni klienci odpowiedział że do owijania ciała folia potrzebna jest jak najcieńsza. Do owijania ciała ? - zapytał handlowiec? Klient w zupełnie naturalny sposób odpowiedział że tak i zapytał mojego kolegę, czy on nigdy nie owijał się w folię? Był piątek, po południu, jak wiemy w tym czasie zaczynają się już obchody weekendu przez ciężko pracujących ludzi, toteż handlowiec prowadził dalej rozmowę przekonany, że co prawda ma do czynnienia z żartem, ale co zrobić, dla dzwoniących do fimy trzeba być uprzejmym. Rozmowa zakończyła się zapewnieniem, że dzwoniący Pan dokona zamówienia, gdyż jak okazało się istnieje w ofercie firmy folia spełniająca jego wymagania, handlowic zaś odłożył słuchawkę przekonany, że ktoś głupio się zabawił, albo że ma do czynnienia z kimś o nietypowych preferencjach seksualnych skoro lubi owijać folią siebie i innych.

Tymczasem w sobotę wpłynęło niewielkie, bo niewielkie zamówienie od Pana ( zidentyfikowanego na podstawie telefonu ) i jak się okazało folia, mająca służyć do owijania ciała została zamówiona przez Szkołę Tańca. Do czego może służyć? Być może pomaga lepiej się wypocić tym, którzy intensywnie tańczą, aby np. zgubić kilogramy, jednak niekoniecznie musi służyć do tego o czym pomyślał nasz handlowiec. Kolejna nauczka - klient może mieć czasem niezrozumiałe dla nas motywy zakupu produktu, ale nadal jest klientem i należy mu się odpowiednia obsługa.

A czy Ty miałeś kiedyś podobne przypadki w czasie kontaktów z klientami?


www.powerprice.pl - taniej być nie może

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Prawda w internecie niejedno ma imię

Prawda w internecie niejedno ma imię


Autor: Tomasz Galicki


Opinie o produktach, firmach, markach wręcz zalewają internet. Część z nich to zapewne szczere opinie faktycznych, mniej lub bardziej zadowolonych użytkowników, jednak spora ilość tych wpisów to przemyślana forma kampanii marketingowych specjalistów od social media...


Czy jest to wada, czy wręcz zaleta wynikająca z obiektywnych mediów?

Można tego nie akceptować, narzekać, że internet staje się nie do końca wiarygodny, że już nie wiadomo komu ufać – czy naprawdę osoba wypowiadająca się pod danym nickiem i szczerze zachwalająca usługi danej firmy jest jej klientem, czy zatrudnionym marketingowcem? Faktycznie, nie ma co się oszukiwać – nie wiadomo. Jednak czy naprawdę jest to zła wiadomość?

To zależy. Wiele firm na pewno stosuje nieuczciwe rozwiązania i „spamuje” internet, zalewając fora i blogi nieprawdziwymi opiniami o reklamowanych przez siebie markach, firmach czy produktach, nie dbając przy tym nawet o pozory wiarygodności czy choćby o poprawną gramatykę. Takie natychmiast zniechęcają internautów nie tylko do produktów, jakie w ten nachalny sposób się promuje, ale także ogólnie do praktyk marketingu szeptanego i social media. Wtedy niechęć ta obejmuje także rzetelnych copywriterów i blogerów, zatrudnionych w agencjach social media czy agencjach marketingowych, którzy piszą informacje i opinie sprawdzone, rzetelne i uczciwe. Bo tak właśnie dobre agencje działają.

A takie oczywiście również istnieją. Bo dobra agencja social media wie, że jej jakikolwiek sukces w mediach społecznościowych zależy przede wszystkim od wiarygodności, którą łatwo można zresztą sprawdzić, a nie od ślepego zalewania spamem i mówiąc wprost – oszukiwania internautów i potencjalnych klientów. Złe opinie rozchodzą się szybciej niż dobre, a wiadomości o nieetycznych praktykach pogrążają nie tylko samą agencję, jeśli takie poczyniła, ale i klientów, którzy taką agencję wynajęli, zdając sobie sprawę z rodzaju stosowanych metod reklamy, albo i nie...

Bo i takie przepadki się zdarzają, niestety nie rzadko. Klient wynajmuje agencję marketingową, która zamiast rzetelnych artykułów produkuje spam, albo w ogóle nie informuje, jakimi metodami działa. W taką pułapkę mogą wpaść szczególnie niedoświadczeni klienci, którzy nawiązują po raz pierwszy współpracę z agencją. Dlatego zawsze warto przed podpisaniem umowy dokładnie wypytać o metody działania agencji i rzucić okiem na jej artykuły dryfujące w internecie. Bo może i z usunąć coś z internetu łatwo, ale usunięcie złego wrażenia to rzecz niezwykle trudna.

Internet nie musi być wcale kłamliwym medium, którego artykułom czy opiniom na forach nie wolno wierzyć. Wręcz przeciwnie – często rzetelni copywriterzy zatrudnieni w dobrych agencjach, przed napisaniem jakiejś opinii dokładnie sprawdzą temat z różnych źródeł i napiszą o nim o wiele bardzie wiarygodną informację, niż nawet faktyczny klient, który poda opinię z jednego – własnego źródła i subiektywnej perspektywy. A to wcale może nam nie dać prawdziwego obrazu usługi firmy, z jakiej chcemy skorzystać.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Co słychać w social media?

Co słychać w social media?


Autor: Tomasz Galicki


O mediach społecznościowych mówi się ostatnimi czasy niezwykle dużo. Wiemy, że są nie tylko modne, ale i przydatne. Warto byłoby więc podsumować, jaki jest aktualny stan mediów społecznościowych i co się w nich właściwie dzieje.


Social media są narzędziem niezwykłym – tu każdy ma głos. Każdy może się wypowiedzieć, stać się dziennikarzem, blogerem, a nawet, lepszym lub gorszym ekspertem. Ta szczególna funkcja sprawiła, że dzisiaj z sieci społecznościowej korzysta ponad miliard (!) ludzi na całym świecie, czyli aż trochę ponad połowa wszystkich internautów. Kochamy Facebooka, komentujemy filmiki na YouTubie, oglądamy znajomych na Naszej-Klasie, sprawdzamy opinie o filmach na Filmwebie – te czynności stały się stałym elementem życia każdego z nas. Marketingowcy nie są ślepi i nie mogli nie zauważyć ogromu potencjału drzemiącego w sile social media. Dlatego też 36% wszystkich użytkowników korzystających z mediów społecznościowych działa niezwykle aktywnie, poprzez publikowanie wpisów związanych z produktami, markami, usługami...

Dzisiaj lwia część takich wpisów należy do osób zatrudnionych w agencjach social media i zawodowo zajmujących się tą branżą. Skoro rynek zwykle odpowiada na zastane potrzeby,to razem z nimi pojawiło się także wiele narzędzi umożliwiających badanie i analizę poszczególnych opinii krążących po internecie. Co jednak właściwie zalicza się do działań social media marketingu, a co już nimi nie jest?

Bo oczywiście mają one już swoje naukowe definicje. Jedak nie będziemy tu ich dosłownie przytaczać, w skrócie więc – do social media marketingu zaliczają się na pewno wszystkie działania związane z tworzeniem samego kontentu serwisu, a także różnorodnych, aktywnych relacji z użytkownikami portali społecznościowych. Ponadto korzyści z działań w social media marketingu są tak liczne, że warto je podzielić od tych najbardziej dostrzeganych, bo te drugoplanowe.

Badania amerykańskich marketerów zaprezentowane w raporcie " Social Media Marketing Industry Report", przeprowadzonego przez Michaela Stelznera, redaktora naczelnego serwisu Social Media Examiner, pokazują, że najczęściej wymienianą korzyścią jest zwiększenie ekspozycji firmy w sieci. Kolejną rzeczą jest oczywiście idąca za tym wyraźnie zwiększona aktywność użytkowników na firmowym portalu lub fan page'u na Facebooku. Wszystko to prowadzi do kolejnych korzyści – zwiększonej liczby kontaktów zawartych właśnie za pomocą social mediów, i wynikających z nich transakcji oraz trwałej współpracy. Wszystko to przekłada się na coraz popularniejszą prawdę dzisiejszych czasów zakładającą, że biznes, który w mediach społecznościowych, nie funkcjonuje, tak naprawdę nie istnieje w ogóle dla potencjalnych klientów.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.